W tej chwili miała wielka ochotę podejść i sprzedać mu kopniaka w zadek by znowu wpadł w błoto. Nawet głupiego dziękuję nie usłyszała. Wciągnęła powietrze przez nos i wypuściła je z cichym sykiem przez usta. Tak jakby cedziła je przez zęby.
- Oczekuje rozmowy. To nic nie kosztuje, prócz czasu.- Będzie potrzebowała dużo cierpliwości i wyrozumiałości. Postara się również precyzyjniej dobierać słowa by została jasno zrozumiana.
- Ale nie tutaj, nie jest to odpowiednie miejsce na dyskusje. Niedaleko jest...moja chatka. - Moja. To nie było odpowiednie słowo bo nie była właścicielka tej opuszczonej posiadłości ale nie musiała mu się tłumaczyć.