Po tym jak rozdzieliła się z Reno, zrobiło się tak jakby ciszej i spokojniej. Nikt nie marudził, nikt nie zadawał głupich pytań, nikt nie jęczał. Nie wiedzieć jednak czemu jej myśli wracały do tego rudzielca a bardziej do jego kłopotów z pamięcią. Bardziej ujmując to zastanawiała ją wymyślna receptura na tą dolegliwość by nie miała tylko tymczasowego efektu. Nie dane jednak będzie w najbliższym czasie tego spróbować bo przegnała swój obiekt badań.
Według rzeczonego kijka im bliżej kierowała się na północ tym bardziej majaczyły jej wysokie szczyty na horyzoncie. Później jak na złość trafiła na rozległe bajoro, które nie pozwalało jej przejść. Musiała zboczyć z wybranego kierunku kierując się na zachód. Tu też po dłuższej wędrówce krajobraz się zmienił, było bardziej sucho a do tego trafiła na jakąś polanę z ogromnie wyrośnięta sosną. Nie zauważyła ani nie usłyszała podejrzanych dźwięków. Zmęczona siadła pod drzewem, krzyżując ramiona na piersi. Przykrywając się bardziej peleryną przysnęła.